Wypadek w jaskini Wiernej
W sobotę, 26 kwietnia 2014 roku, zamkniętą na co dzień jaskinię, opiekujący się nią klub speleo udostępnił na 2 dni dla grotołazów. Ponieważ jest to najdłuższa i
jedna z najpiękniejszych jaskiń Jury, zainteresowanych zwiedzaniem było bardzo wielu. Niestety ok. godz. 16 na głębokości 23 metrów, za tzw. Grzybiarnią,
gigantyczny blok skalny oderwał się ze stropu jaskini i przygniótł 31 letniego grotołaza z Łodzi.
O tym tragicznym zdarzeniu powiadomiono Grupę Jurajską GOPR o godzinie 17.24. Już o 18.20 ratownicy byli przy poszkodowanym, w głębi jaskini.
Dotarli do grotołaza leżącego pod ogromną wantą przygniatającą jego klatkę piersiową. Sprawdzili funkcje życiowe mężczyzny. Niestety nie wykazywał oznak życia.
W tym samym czasie drugi zespół ratowników zabezpieczał wyjście członków wieloosobowej grupy grotołazów, którzy wciąż znajdowali się w jaskini.
Rozpoczęła się akcja ewakuacji poszkodowanego. Jej pierwszym, bardzo trudnym elementem, było wydobycie ciała spod głazu ważącego około 2 ton. Bardzo ciasny
korytarz, wypełniony dodatkowo świeżym zawaliskiem ograniczał możliwość używania większych narzędzi. Podjęto próbę uniesienia kamienia za pomocą poduszek
pneumatycznych. Efekty jednak nie były zadowalające. Do ratowników GOPR dołączyli ratownicy górniczy. Próbowano rozłupywać blok skalny za pomocą młota udarowego.
Nie powiodło się to jednak. Ogromne rozmiary skały nie dawały szans na jej rozbicie. Użycie narzędzi pneumatycznych i udarowych o większej mocy byłoby zbyt
ryzykowne, ponieważ nad głowami ratowników znajdowały się niestabilne bloki skalne podobne do tego, który spowodował tragedię.
Ostatecznie ratownikom górskim i górniczym udało się oswobodzić spod głazu ciało poszkodowanego za pomocą siły ludzkich mięśni. Użyto w tym celu ryzykownych dla
ratowników, lecz jak się okazało, skutecznych manewrów.
Kolejnym etapem był niezwykle trudny transport wewnątrz meandrujących, ciasnych korytarzy, na dystansie 170 metrów. Nosze wielokrotnie klinowały się w
zaciskach.
Największą trudnością było jednak przetransportowanie ofiary wypadku przez bardzo wąski otwór stalowego włazu zabezpieczającego wejście do jaskini. Po kolejnych
godzinach prób, podjęta została decyzja o wykuciu z powierzchni ziemi otworu do jaskini w pobliżu istniejącego wejścia. Przy współpracy z ratownikami górniczymi i
strażą pożarną udało się to osiągnąć. Nowy - pomocniczy otwór dał możliwość zbudowania układu wyciągowego, dzięki któremu udało się wydobyć starym otworem ciało
poszkodowanego na powierzchnię. O godzinie 8 rano, po 15 godzinach trwania, akcja dobiegła końca.
Obecny przy jaskini lekarz pogotowia ratunkowego, stwierdził zgon grotołaza.
W trwającej całą noc wyprawie wzięło udział 18 ratowników Grupy Jurajskiej GOPR.
Kierownikiem był Starszy Instruktor Ratownictwa Górskiego Robert Zamojski.
Z Grupą Jurajską GOPR współpracowały służby: Policja, Pogotowie Ratunkowe, Ratownicy Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego z Bytomia, OSP Janów, PSP w
Częstochowie, JRG CS PSP, WSKR w Katowicach oraz JRG Myszków.
Podziękowanie chcemy złożyć wójtowi gminy Janów panu Sławomirowi Krzyształowskiemu oraz właścicielowi baru "Ostrężnik" i piekarni M.Kaszyński z Janowa, za pomoc w
dostarczeniu w środku nocy ciepłych napojów i prowiantu.
Należy podkreślić, że ta niezwykle trudna akcja, była przykładem jak efektywna może być doskonała współpraca kilku specjalistycznych służb. Wiedza, umiejętności i
wyposażenie każdej z nich stworzyły warunki do tego, by udało się przeprowadzić tak trudne przedsięwzięcie. Trzeba bowiem pamiętać, że każda akcja jaskiniowa
wymaga ogromnego wysiłku i umiejętności nie tylko od ratowników górskich, którzy działają w szpicy – w głębi jaskini, lecz także od wszystkich, którzy na
powierzchni walczą o sprawny i bezpieczny przebieg akcji.
Jako ratownicy górscy chcielibyśmy, aby niesiona przez nas pomoc dawała zawsze szansę na bezpieczny powrót do domu wszystkich ludzi kochających góry. Niestety bywa
i tak, że los pisze scenariusze, w których taki powrót nie jest możliwy.
Składamy wyrazy współczucia dla rodziny i przyjaciół Łukasza. Bez wątpienia kochał góry i skały. Wśród nich odszedł...